
















W serwisie
Materiały
Indywidualne porady prawne
Unieważnienie umowyAutor: Jakub Bonowicz |
Bardzo mi zależy na unieważnieniu albo rozwiązaniu załączonej umowy. Problem polega na tym, że osoba, z którą ją podpisywałem, nie wywiązuje się z umowy. Nie tworzy elementów graficznych, jest już 3-miesięczne opóźnienie, a nawet jak dosyłała nieliczne elementy, to były one wykonane w sposób niechlujny. Czy przy takiej treści umowy jest możliwość jej rozwiązania, a następnie unieważnienia? Czy po rozwiązaniu tej umowy nadal będę mógł tworzyć portal po usunięciu elementów, które wyprodukował niesolidny partner? Wspomnę jeszcze, że załącznik, o którym mowa w treści dołączonej umowy, nigdy nie powstał, były tylko zarysy. Wszystkie inne materiały na stronie są moją własnością, domena również zarejestrowana jest na moją działalność. Portal aktualnie nie osiąga żadnych zysków, nadal wymaga dalszego rozwijania. Proszę o analizę umowy i poradę, jak z niej wybrnąć. |
Jak sam Pan słusznie wskazał, problemy w tej sprawie wyniknąć mogą przede wszystkim z niewłaściwego sformułowania umowy, którą Pan przesłała, zwanej umową „o współpracy” zawartej pomiędzy Panem (firma) a Panem X, zwanym „osobą”. Celem umowy jest ustalenie obowiązków, zasad i warunków współpracy między firmą a osobą przy realizacji portalu społecznościowego xxx.pl. Szczegółowy zakres portalu wraz z harmonogramem realizacji poszczególnych etapów stanowi załącznik nr 1 do umowy. Załącznik ten, jak rozumiem, nigdy nie powstał (§ 1). Zgodnie z § 2:
Obie strony wyraziły zgodę na wykorzystywanie przez wspólnika wszystkich treści i innych materiałów wykonanych na rzecz portalu tylko i wyłącznie na portalu xxx.pl.
Zgodnie z § 3 „osoba zobowiązała się do rzetelnego wykonania pracy nad portalem. Osoba będzie otrzymywała 50% dochodów z portalu po odliczeniu wszystkich kosztów związanych z administracją i utrzymywaniem portalu i pomniejszoną o podatek i składki ZUS. Firma zobowiązała się do rzetelnego wykonania i administracji portalem, zobowiązała się także uzgadniać wszystkie wydatki związane z portalem z osobą. Firma będzie się rozliczać z osobą na podstawie umowy zlecenia. Zarówno osoba, jak i firma będą miały wgląd do bieżących dochodów serwisu.
W § 4 strony zastrzegły, że prawo odstąpienia jest możliwe tylko i wyłącznie w przypadku znacznego niedotrzymania terminów przez jedną ze stron. Do odstąpienia od umowy mają prawo obie strony. Prawo odstąpienia wykonywane jest przez złożenie pisemnego oświadczenia o odstąpieniu od umowy. W przypadku odstąpienia od umowy z dniem odstąpienia wygasają roszczenia o wypłatę wynagrodzenia, o których mowa w art. 3 ust. 2. W przypadku odstąpienia od umowy firma nie będzie rościła o poniesione koszty wykonania portalu wobec osoby. W przypadku zaś odwołania umowy przez jedną ze stron, portal xxx.pl musi zniknąć z domeny www.xxx.pl oraz żadna ze stron tej umowy nie ma prawa wykorzystywać idei portalu.
Zgodnie z § 6 ust. 1 za zobowiązania wobec osób trzecich zaciągnięte przez jedną ze stron w związku z realizacją umowy o współpracy pozostałe strony nie ponoszą odpowiedzialności. Umowa zawarta jest na czas nieokreślony, od dnia jej podpisania. Wszelkie zmiany lub uzgodnienia umowy wymagają formy pisemnej pod rygorem nieważności. W sprawach nieuregulowanych w umowie stosuje się w szczególności przepisy Kodeksu cywilnego.
Przytoczyłem w skrócie najważniejsze fragmenty wiążącej Pana umowy, przejdźmy teraz do omówienia nurtujących Pana zagadnień.
Pierwsze pytanie, które trzeba sobie zadać – jak zakwalifikować tę umowę. Umowa została nazwana „umową o współpracy” (co jest bardzo wieloznaczne). Prawo polskie przewiduje zasadę swobody umów – strony mogą w sposób dowolny kształtować stosunki umowne, byleby ich treść lub cel nie sprzeciwiały się ustawie, zasadom współżycia społecznego lub naturze (istocie) stosunku prawnego. Również katalog umów wymienionych w Kodeksie cywilnym i innych ustawach ma charakter przykładowy, co oznacza, że strony mogą kształtować zarówno takie umowy, które mają cechy umów opisanych w ustawie (umowy nazwane) jak i takie, które nie są opisane w ustawie (umowy nienazwane), jak i takie, które łączą w sobie cechy kilku umów (umowy mieszane), zarówno kilku umów nazwanych jak i umów nazwanych i nienazwanych.
Natomiast generalnie zawsze w pierwszej kolejności szuka się umowy, pod którą podpada stosunek prawny stron. Otóż po pierwsze można przyjąć, iż umowa taka jest umową spółki (cywilnej). Zgodnie z art. 860 § 1 Kodeksu cywilnego – przez umowę spółki wspólnicy zobowiązują się dążyć do osiągnięcia wspólnego celu gospodarczego przez działania w sposób oznaczony, w szczególności przez wniesienie wkładów. Wspólnym celem gospodarczym byłaby tutaj realizacja portalu. Nie ma co prawda wkładów, ale wkłady nie są koniecznym elementem spółki cywilnej, ponieważ wspólnicy mogą także zobowiązać się do tego, iż będą oni wspólnie pracować nad jakimś projektem. Przy np. portalach internetowych trudno na początku mówić o wkładach, bo często projekt dopiero powstaje, a trudno odmówić takiemu porozumieniu o wspólną realizację portalu charakteru umowy spółki. Ponadto art. § 3 ust. 2 stanowi, iż osoba uczestniczy de facto w 50% w zyskach jak i kosztach prowadzenia portalu (bo przysługuje jej połowa dochodu). Ponadto w § 2 ust. 3 użyto być może nieświadome i niestety określenia „wspólnik”, co może nasuwać skojarzenia z umową spółki. Od razu powiem, że takie rozwiązanie nie jest dla Pana korzystne. Po pierwsze umowa spółki nie jest umową wzajemną, co ogranicza możliwość odstąpienia od niej (o czym niżej). Po drugie, również możliwość wypowiedzenia umowy spółki jest ograniczona (wypowiedzenie jest czymś zupełnie innym niż odstąpienie, o czym też niżej). Zgodnie bowiem z art. 869 § 1 – jeżeli spółka została zawarta na czas nieoznaczony, każdy wspólnik może z niej wystąpić, wypowiadając swój udział na trzy miesiące naprzód na koniec roku obrachunkowego. Zatem gdyby chciał Pan teraz wystąpić ze spółki, te nawet gdyby dziś złożył Pan oświadczenie, to wystąpiłby Pan ze spółki dopiero pod koniec tego roku. Co prawda zgodnie z art. 869 § 2 K.c. z ważnych powodów wspólnik może wypowiedzieć swój udział bez zachowania terminów wypowiedzenia, chociażby spółka była zawarta na czas oznaczony (zastrzeżenie przeciwne jest nieważne, zatem tego prawa wspólnika wyłączyć nie można). Jednakże wspólnik występujący powinien wykazać istnienie ważnych powodów, co przy tak „lapidarnie” sformułowanej umowie i braku załącznika może nie być proste. Wreszcie, rozliczenie spółki może być problematyczne (jeśli oczywiście w jej ramach cokolwiek powstało).
Elementami, które mogą świadczyć, iż nie jest to umowa spółki, jest przede wszystkim § 6 ust. 1 – za zobowiązania wobec osób trzecich zaciągnięte przez jedną ze stron w związku z realizacją umowy o współpracy pozostałe strony nie ponoszą odpowiedzialności. Tymczasem zgodnie z art. 864 K.c. za zobowiązania spółki wspólnicy odpowiadają solidarnie. Zatem skoro intencją było ukształtować tak odpowiedzialność, to można mieć wątpliwości, czy możemy tutaj mówić o spółce.
Druga możliwość –wydaje się bardziej sensowna – kwalifikować to po prostu jako umowę o świadczenie przez osobę usług, do której stosuje się odpowiednio przepisy o umowie zleceniu, gdzie Pan jest zleceniodawcą a osoba zleceniobiorcą. Uwaga terminologiczna – prawo cywilne dość wąsko definiuje umowę zlecenia, bowiem przedmiotem zlecenia może być dokonanie czynności prawnej przez zleceniobiorcę dla zleceniodawcy (art. 734 § 1) – np. zawarcie w jego imieniu umowy. Natomiast wszystko to, co jest podobne do zlecenia, to umowy o świadczenie usług. Praktyka obrotu praktycznie zatarła tę różnicę i w zasadzie każdą umowę, gdzie jedna ze stron świadczy dla drugiej usługi lub wykonuje określone czynności, a umowa nie nazywa się inaczej, nazywa umową zlecenia (pomijając umowy o dzieło).
Przemawia za tym § 3 ust. 5 – firma będzie się rozliczać z osobą na podstawie umowy zlecenia. Jest to dość dziwne sformułowanie, bo lepiej było po prostu napisać, że jest to umowa zlecenie. Z tego wynika, iż tak jakby były jakieś dwie umowy – jedna o współpracy, a w ramach tej umowy umowa „wewnętrzna” zlecenia, na podstawie której będzie rozliczana osoba. Sens był moim zdaniem, żeby nadać tej umowie charakter umowy zlecenia.
Jeśli chodzi o umowę zlecenia, to nie ma problemów z jej zakończeniem. Zgodnie bowiem z art. 746 § 1 dający zlecenie może je wypowiedzieć w każdym czasie. Powinien jednak zwrócić przyjmującemu zlecenie wydatki, które ten poczynił w celu należytego wykonania zlecenia, z odpłatnego zlecenia obowiązany jest uiścić przyjmującemu zlecenie część wynagrodzenia odpowiadającego jego dotychczasowym czynnościom, a jeżeli wypowiedzenie nastąpiło bez ważnego powodu, także naprawić szkodę. Nie można z góry zrzec się uprawnienia do wypowiedzenia zlecenia z ważnych powodów. Tak więc zawsze może Pan (nawet bez ważnego powodu) dokonać wypowiedzenia zlecenia. Jednakże wtedy ciąży na Panu obowiązek zwrotu przyjmującemu zlecenie wydatków, które ten poczynił w celu należytego wykonania zlecenia (chodzi o wydatki, a nie jego pracę – np. koszty dojazdów, sprzętu, rozmów telefonicznych, oprogramowania). Powinien Pan także uiścić część wynagrodzenia odpowiadającą dotychczasowym czynnościom zleceniobiorcy. W powyższym wypadku wynagrodzenie miało polegać na tym, iż osoba miała uzyskać 50% dochodu z portalu, jeśli więc portal zysku jeszcze nie osiągnął, to w zasadzie obowiązek wypłaty wynagrodzenia nie powstaje. Jeśli wypowiedzenie zlecenia nastąpiło bez ważnego powodu, powinien Pan naprawić szkodę, którą zleceniobiorca poniósł (np. spodziewane korzyści, które miał uzyskać z portalu). Ciężar dowodu, iż istniał ważny powód, uzasadniający wypowiedzenie zlecenia, spoczywa na Panu.
Bardzo enigmatyczny jest przepis § 5. Otóż niestety z tego, co widać, nie odróżniają Państwo różnych form zakończenia umowy. Czym innym jest bowiem wypowiedzenie, a czym innym odstąpienie.
Wypowiedzenie działa na przyszłość. Nie powoduje ono unieważnienia umowy. Umowa jest ważna, wywołuje pełne skutki prawne, do momentu zakończenia okresu wypowiedzenia lub też natychmiast (jeśli nie przewidziano okresu wypowiedzenia). Jednakże wszystkie skutki w okresie od dnia zawarcia umowy do dnia zakończenia okresu wypowiedzenia pozostają w mocy. Np. jeśli pracownik wypowiada umowę o pracę, to umowa ta pozostaje ważna, a jedynie z końcem okresu wypowiedzenia jej byt prawny ulega zakończeniu. O możliwości wypowiedzenia umowy wspominałem wcześniej.
Zupełnie czym innym jest odstąpienie od umowy. Odstąpienie działa na przyszłość i wywołuje takie skutki, jakby umowa nie była nigdy zawarta. Strony są więc obowiązane zwrócić sobie to, co świadczyły nawzajem. Jeśli np. w wykonaniu umowy jedna ze stron przeniosła na drugą własność rzeczy, to odstąpienie wywołuje skutek taki, jakby umowa nigdy nie została zawarta, a więc tak jakby druga strona nigdy nie była właścicielem rzeczy. Jest pewien problem, co się dzieje np. z karami umownymi albo obowiązkiem zachowania poufności przy odstąpieniu. Skoro umowa uważana jest za niezawartą, to w takim razie również przepisy o karach umownych i klauzuli poufności nie powinny nigdy obowiązywać. W praktyce sytuację rozwiązuje się w ten sposób, iż wskazuje się, iż niektóre przepisy umowy (np. kara umowna, oznaczenie właściwego sądu czy klauzula poufności) pozostają w mocy i wywołują pełne skutki prawne nawet w przypadku odstąpienia od umowy. Rozwiązanie takie jest dopuszczalne, bo kary umowne bardzo często zastrzega się właśnie na wypadek odstąpienia, a przyczyną odstąpienia może być właśnie np. naruszenie obowiązku poufności.
Natomiast nie bardzo rozumiem, co mieli Państwo na myśli mówiąc o „odwołaniu” umowy. Takiej instytucji prawo cywilne nie zna. Odwołać można co najwyżej jednostronne oświadczenie woli (np. przyrzeczenie publiczne, ofertę), ale nie można „odwołać” umowy. Jest to o tyle istotne, iż skutkiem owego „odwołania” jest to, iż portal xxx.pl musi zniknąć z domeny www.xxx.pl oraz żadna ze stron tej umowy nie ma prawa wykorzystywać idei portalu. Problem polega na tym, iż w czterech poprzednich punktach używane jest bardzo konsekwentnie słowo „odstąpienie”. Jeśli strony piszą cały czas o „odstąpieniu”, a nagle piszą o „odwołaniu”, to znaczy, że miały na myśli co innego, bowiem nie używa się dwóch różnych pojęć na oznaczenie tej samej instytucji (podstawowa zasada wykładni umów). Jeśli przepisy byłyby daleko od siebie, to można by jeszcze przyjąć, że odwołanie jest tym samym co odstąpienie, ale moim zdaniem nie w takiej sytuacji. Trudno też uznać, że chodziło o „wypowiedzenie”, bo jednak to co innego niż „odwołanie”. Na pytanie więc, jak interpretować § 4 ust. 5, mogą odpowiedzieć krótko – nie wiadomo.
Również przepisy o odstąpieniu są sformułowane w sposób mało fortunny. Prawo odstąpienia może wynikać z dwóch źródeł: 1. przepisu ustawy (ustawowe prawo odstąpienia), 2. umowy (umowne prawo odstąpienia).
Umowne prawo odstąpienia uregulowane jest w art. 395 § 1 K.c. Zgodnie z tym przepisem można zastrzec, że jednej lub obu stronom przysługiwać będzie w ciągu oznaczonego terminu prawo odstąpienia od umowy. Prawo to wykonywa się przez oświadczenie złożone drugiej stronie. W razie wykonania prawa odstąpienia umowa uważana jest za niezawartą (unieważnioną). To, co strony już świadczyły, ulega zwrotowi w stanie niezmienionym, chyba że zmiana była konieczna w granicach zwykłego zarządu. Za świadczone usługi oraz za korzystanie z rzeczy należy się drugiej stronie odpowiednie wynagrodzenie (art. 395 § 2 K.c.). Tak więc w umowie można przewidzieć prawo odstąpienia, ale zawsze trzeba oznaczyć termin, w którym można je wykonać (np. 30 dni od zawarcia, 10 dni od stwierdzenia naruszenia przez drugą stronę umowy). Brak zastrzeżenia terminu powoduje, że zastrzeżenie umownego prawa odstąpienia jest bezskuteczne.
W tej sytuacji pozostaje ustawowe prawo odstąpienia. Znów jest problem, jak interpretować § 4 ust. 1 – odstąpienie możliwe jest tylko i wyłącznie w przypadku znacznego niedotrzymania terminów przez jedną ze stron. Chyba chodzi o to, że strony chciały ograniczyć dopuszczalność skorzystania z ustawowego prawa odstąpienia tylko do tych przypadków, gdy mamy znaczne niedotrzymanie terminów przez jedną ze stron. Problem polega na tym, że nie wiadomo, o jakie terminy chodzi, najprawdopodobniej o określone w załączniku nr 1, który ma określić harmonogramu prac, § 2 też wspomina o terminach.
Ustawowe prawo odstąpienia przysługuje najszerzej przy tzw. umowach wzajemnych. Zgodnie z art. 487 § 2 K.c. umowa jest wzajemna, gdy obie strony zobowiązują się w taki sposób, że świadczenie jednej z nich ma być odpowiednikiem świadczenia drugiej. Typowe przykłady to np. sprzedaż (cena za towar), umowa o dzieło (dzieło za wynagrodzenie). Tutaj jest problem, bo tak jak mówiłem – umowa wykazuje cechy spółki i umowy zlecenia. Skoro jednak strony przewidziały, że prawo odstąpienia jest, to moim zdaniem powinno się stosować przepisy art. 487 i następne K.c., mówiące o odstąpieniu przy umowach wzajemnych.
Zgodnie z art. 491 § 1 K.c. jeżeli jedna ze stron dopuszcza się zwłoki (zawinionego opóźnienia) w wykonaniu zobowiązania z umowy wzajemnej, druga strona może:
Zgodnie zaś z art. 492 K.c., jeżeli uprawnienie do odstąpienia od umowy wzajemnej zostało zastrzeżone na wypadek niewykonania zobowiązania w terminie ściśle określonym, strona uprawniona może w razie zwłoki drugiej strony odstąpić od umowy bez wyznaczania terminu dodatkowego. To samo dotyczy wypadku, gdy wykonanie zobowiązania przez jedną ze stron po terminie nie miałoby dla drugiej strony znaczenia ze względu na właściwości zobowiązania ze względu na zamierzony przez nią cel umowy, wiadomy stronie będącej w zwłoce. W tym przypadku można odstąpić od umowy od razu, bez wyznaczania terminu dodatkowego, ale dotyczy to tylko sytuacji, gdy prawo odstąpienia zostało zastrzeżone na wypadek niewykonania umowy w ściśle określonym terminie! Tutaj nie jest to możliwe, bo odstąpienie jest możliwe jedynie w przypadku „znacznego” nie dotrzymania terminów, nie do końca więc wiadomo, co to znaczy „znaczne” – lepiej więc zawsze wezwać do wykonania.
Zgodnie z art. 494 K.c. strona, która odstępuje od umowy wzajemnej, obowiązana jest zwrócić drugiej stronie wszystko, co otrzymała od niej na mocy umowy, może żądać nie tylko zwrotu tego, co świadczyła, lecz również naprawienia szkody wynikłej z niewykonania zobowiązania.
Umowa nie zakazuje w przypadku odstąpienia usunięcia portalu mój-samochod.pl z domeny www.moj-samochod.pl ani zakazywania idei portalu. Zakazuje tego jedynie w wypadku „odwołania” a nie „odstąpienia” (jeśli oczywiście przyjmiemy, że odwołanie to co innego niż odstąpienie).
Tak więc procedura powinna być następująca:
Oczywiście oba oświadczenia trzeba wysłać w formie pisemnej, własnoręcznie podpisane, listem poleconym, najlepiej za potwierdzeniem odbioru, na adres drugiej strony określony w umowie.
Zaznaczam, że umowa jest bardzo niejednoznaczna i podany przeze mnie wariant jest jednym z możliwych, ale nie jedynym wariantów interpretacyjnych. Wynika to, delikatnie mówiąc, z niezbyt profesjonalnie napisanej umowy.
Zapraszam również do korzystania z naszych usług w przyszłości, w szczególności przy pisaniu umów i regulaminów świadczenia usług drogą elektroniczna (np. regulaminu Pana portalu). Jak widać na tym przykładzie, czasem lepiej zapłacić za sporządzenie profesjonalnej umowy, czy regulaminu niż później narażać się na kłopoty, których koszt może być kilkukrotnie większy.
Masz podobny problem prawny? Opisz swoją sprawę, wypełniając formularz poniżej ▼▼▼. Zadanie pytania do niczego nie zobowiązuje.
Zapytaj prawnika |
|
Zapytaj prawnika
Najnowsze pytania w dziale
Komentarze (0):
Uwaga!
Szanowni Państwo!
Nasi prawnicy nie odpowiadają na pytania zadawane w formie komentarza pod tekstem. Jeśli chcą Państwo powierzyć swój problem naszym prawnikom, prosimy kliknąć tutaj >>